2014/03/06

Natura Shop - kosmetyki rosyjskie - zakupy online.

Dzisiaj odebrałam przesyłkę od sklepu Natura Shop.

Zakupiłam cztery produkty, są to kosmetyki rosyjskie:
1. Pervoe Roshenje, Bajkal Herbals, odżywka regenerująca do włosów zniszczonych i łamliwych.
2. Pervoe Roshenje, Bajkal Herbals, odżywka "objętość i siła" do włosów cienkich i delikatnych.
3.Pervoe Roshenje, Bajkal Herbals, krem na dzień do cery suchej wrażliwej.
4. Fitokosmetik, glinka biała anapska z jonami srebra.



Poza zawartością, czyli tym co zamówiłam, chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na inne szczegóły. List polecony ekonomiczny, ale raczej większość z nas nazwałaby to paczką, prawda?


Tak czy siak, teraz trzeba to odpakować. No i się zaczęło... Odwinęłam jakieś 4-5 warstw taśmy pakowej. To była jakaś masakra. Odklejam i odklejam, a tu nadal wszędzie taśma. I kiedy już dotarłam do kartonu, wyjęłam kosmetyki, również mocno zabezpieczone taśmą, aż nazbyt. Taśma była z każdej strony, serio. Samo odpakowanie tego wszystkiego zajęło mi jakieś 20 minut! No i o co mi tak właściwie chodzi, nie? No więc, zapewne większość z was po prostu wzięłabym nożyczki, nóż, cokolwiek i szybko przedarła te "dodatki" i wrzuciła do śmietnika. Ale ja segreguję wszystkie odpady, dlatego aby oddzielić karton i folie od taśmy musiałam ją po prostu oderwać w całości. Co nie zmienia faktu, że osoba, która pakuje zamówienia w Natura Shop mogłaby "wrzucić na luz" z tymi zabezpieczeniami. Bo abstrahując od mojego zużytego czasu, to pakowanie tego przy użyciu tylu materiałów jest po prostu nieekologiczne i nie pasuje do nazwy sklepu, który się do natury odwołuje.

I na koniec mały apel do każdej osoby, która to czyta: Używajcie mniej syfiastych materiałów, kiedy cokolwiek pakujecie. Używajcie opakowań, kopert, folii bąbelkowych kilka razy, jeśli nadają się do ponownego użycia. Jeśli nie to po prostu je wyrzućcie, ale do odpowiedniego pojemnika - papier lub plastik. To tak niewiele nas kosztuje, a wiele zmienia, naprawdę.
Bądźmy bardziej eko! 

2014/03/01

Biocura - Anti Aging - krem na noc z kompleksem retinolu, lipidami z awokado i koenzymem Q10.


Trafiłam na ten krem zupełnie przypadkiem robiąc zakupy spożywcze w dyskoncie Aldi. Szybki look na skład i informację o cenie oraz aktualne zapotrzebowanie na dobry krem na noc - zakupione!
Nigdy wcześniej nie zwróciłam na niego uwagi, ani też o nim nie słyszałam, jednakże nie żałuję tego zakupu, a poniżej opisuję dlaczego!


Pierwsze co chcę zauważyć jeśli chodzi o kartonowe opakowanie to jego nienaganna wielkość. W końcu opakowanie bez niepotrzebnych wypełniaczy - balkoników i pobocznych kawałków kartonu, aby tylko dodać mu na wielkości tu i ówdzie. Niby to drobny szczegół, ale jednak ciężko teraz kupić kosmetyk, który nie posiada takiego opakowania. Tak więc - słoiczek mieści się akuratnio w swoim kartoniku.

Z informacji na pudełku możemy szybko zauważyć, że produkt posiada certyfikat ÖKO-TEST - sehr gut, oraz Stiftung Warentest - gut (więcej informacji o tych certyfikatach na stronach oficjalnych).
Co więcej mogę dodać? Opakowanie jest bardzo schludne w stonowanych odcieniach bieli i niebieskiego, bardzo przypadło mi to do gustu. Wszystkie informacje są bardzo czytelne, a producent zadbał o to by były one w języku polskim bezpośrednio na nim, a nie na osobnej naklejce.
Znajdziemy informację. że kremik został wyprodukowany w Niemczech, co, sama nie wiem dlaczego, ale budzi we mnie swoiste zaufanie.


Klasyczna pojemność: 50 ml. Szklany słoiczek z plastikową pokrywką jest wypełniony po brzegi białą kompozycją, która była uprzednio zabezpieczona folią aluminiową. Bardzo ten słoiczek lubię, mam słabość do matowych opakowań!


Do sedna! Co w tym kremie polubiłam, a czego nie?
Konsystencję mogę opisać jako bogatą, jest to mimo wszystko krem na noc. bardzo dobrze się wchłania. Na skórze mojej suchej twarzy wchłonął się naprawdę szybko, ale to klasyka w moim wykonaniu. Zawsze mam w takim przypadku tendencję do wklepywaniu dużych ilości kremu, myśląc że ta "wchłonięta" już część nie wystarczy, haha. Nie pozostawia żadnych mocno tłustych placków, więc na poduszce na pewno też nie zostanie.
Już po pierwszym zastosowaniu, nazajutrz rano zauważyłam, że skóra jest przyjemnie napięta i nieprzesuszona. Nie odczułam, i do tej pory nie odczuwam żadnego dyskomfortu stosując ten krem. Nie uczulił mnie, nie miałam żadnego wysypu z jego powodu, ani żadnych zaczerwienień. Obawiałam się trochę tego retinolu, ale naprawdę wydaje mi się, że nie zapycha.
Właściwie to nie wiem czy znam jakieś wady tego kremu... Zważywszy na jego cenę, naprawdę nie mam czego krytykować. Kończę pierwsze opakowanie i na pewno kupię kolejne, a może nawet skuszę się o jego wersję na dzień.

I na koniec prezentuję również skład (dość obszerny, ale nie taki diabeł straszny). Jestem mega alergiczką z przeokropnie wrażliwą skórą, a nic mi nie zaszkodził.


Pojemność: 50 ml.
Cena: 9.89 PLN.

Czy ta recenzja skłoniła Cię do sprawdzenia tego kremu w swoim Aldiku?
A może stosowałaś go wcześniej i miałaś inne odczucia? Proszę podzielcie się waszą opinią!